Chłopak wpatrywał się w Emilię, gdy
ta pisała na laptopie. Właśnie kończył się drugi, zacięty
półfinał. Dziewczyna skupiała się na każdej akcji, żeby nie
pomylić się wpisując wynik do relacji na żywo. Śmiech Facundo
oderwał na chwilę jej myśli od meczu. Ściągnęła brwi i
spojrzała na niego pytająco.
- Kiedy się skupiasz, wywalasz język
– odpowiedział.
Szatynka spłonęła rumieńcem.
- Ty się lepiej skup na meczu –
powiedziała z udawaną powagą.
- Ależ się skupiam – powiedział i
dotknął jej laptopa. – Piłka meczowa.
Ems szybko to zanotowała. Dopiero od
godziny znała Facundo, ale wyjątkowo się z nim dogadywała. Mimo
to cały czas była lekko podenerwowana. W końcu Conte był
światowej klasy siatkarzem.
- Co Ty właściwie tu robisz? –
zapytała dziewczyna, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Wczoraj grałem mecz w Spodku –
powiedział i wzruszył ramionami. – Dzisiaj cała drużyna leni
się w hotelu, ale to zdecydowanie nie dla mnie.
- I dlatego postanowiłeś przyjechać
tu? – zdziwiła się Emilia.
- Siatkówki nigdy dość.
Przez cały finał rozmawiali i kilka
razy Facundo musiał przypominać jej o pisaniu relacji. Po wręczeniu
medali dziewczyna ściągnęła sukienkę i wskoczyła do basenu.
Siatkarz poszedł w jej ślady. Chwilę później pływali na torach
obok siebie.
- Jeszcze pomyślę, że mnie śledzisz
– roześmiała się Emilia kiedy zatrzymali się przy końcu
basenu.
- Cały czas jesteś mi coś winna za
pomoc w pisaniu – odpowiedział Argentyńczyk z łobuzerskim
uśmiechem .
- Mogę dać Ci wygrać – powiedziała
i zaczęła płynąć w przeciwnym kierunku.
Zajęło chwilę zanim do Facundo
dotarły słowa dziewczyny. Szybko ruszył za nią, ale na 50 metrach
nie udało mu się jej dogonić.
- Miałaś dać mi wygrać –
powiedział i założył ręce na piersi.
- Niestety musiałabym stanąć wtedy w
miejscu – zaczęła się śmiać.
Chłopak opryskał ją wodą i pomógł
wyjść z basenu. Osuszyli się ręcznikami i powoli zaczęli zbierać
się do wyjścia. Chwilę szli w milczeniu, które przerwał
siatkarz.
- Już wiem co możesz zrobić.
Emilia popatrzyła na niego pytającym
wzrokiem.
- Chcę przed wyjazdem trochę
pozwiedzać Katowice – zamyślił się na chwilę. – Będziesz
moim przewodnikiem?
- Za szarlotkę z lodami.
-Da się zrobić – odpowiedział z
uśmiechem.
Dziewczyna podała mu swój numer,
pożegnała się z nim i ruszyła w kierunku swojego auta.
Po drodze do domu wskoczyła do Moniki,
która akurat zbierała koc leżący pod wielką jabłonią.
- Czekaj, czekaj. Umówiłaś się z
jakimś facetem? – spojrzała z niedowierzaniem na Emilię.
- Na zwiedzanie, nic więcej. Powiesz
mi co warto zobaczyć w Kato, czy mam zadzwonić do Tomka?
- No dobra – wywróciła oczami. –
Ale najpierw kawa.
W domu Moniki, jej mama akurat kończyła
posypywać cukrem pudrem karpatkę.
- Skusicie się, dziewczyny? –
zapytała.
Studentki kiwnęły głowami i
wyciągnęły talerzyki. Kiedy kawa była gotowa zabrały ją i
ciasto do pokoju Moniki. Ta wyciągnęła kartkę, na której zaczęła
coś pisać. Po chwili podała ją Emilii.
- Oprócz tego jeszcze Nikisz.
Szatynka spojrzała na papier i aż się
zakrztusiła kawą.
- Chcesz żebym zabrała go do muzeum?
– ledwo udało jej się powstrzymać śmiech.
- No co? Podobno macie zwiedzać.
- On nie ma stu lat – powiedziała
Emilia i teatralnie wywróciła oczami.
Na to jej przyjaciółka wzruszyła
ramionami i zaczęła jeść karpatkę. Kiedy obie skończyły ciasto
i wypiły kawę, Monika wstała i oparła się o ścianę.
- A jak tam wczorajsza randka z
Patrykiem?
- Nawet mi o niej nie wspominaj! –
jęknęła dziewczyna i schowała twarz w dłoniach.
- Spędziłaś z nim zbyt mało czasu.
Umówię Was na weekend!
- O nie! Wychodzę!
Emilia wstała, a Monika zaczęła się
śmiać.
- Jesteś zbyt wymagająca.
- Wiesz dobrze przez kogo –
odpowiedziała ze smutkiem i wyszła z pokoju.
Nie było jeszcze nawet 10, ale słońce
dawało się już mocno we znaki. Emilia stała pod hotelem w
krótkich spodenkach i na wysokich koturnach. Wiedziała, że
wieczorem będzie cierpieć z tego powodu, ale nie chciała wyglądać
przy Facundo jak karzeł. Na wszelki wypadek spakowała do torebki
białe conversy. Dziewczyna miała już wyciągnąć telefon i
zadzwonić po siatkarza, kiedy uśmiechnięty od ucha do ucha wyszedł
z hotelu.
- No w końcu!
Chłopak podszedł do niej i złożył
na jej policzku mokrego całusa.
- To co, najpierw szarlotka? –
zapytał Facundo.
- Czytasz mi w myślach.
Chociaż od 3 lat Emilia mieszkała w
Katowicach, to nie wiedziała gdzie znajdują się dobre kawiarnie.
Wiedziała za to gdzie można kupić tanie i pyszne ciasta. Budka z
nimi mieściła się niedaleko hotelu, w którym zatrzymała się
reprezentacja Argentyny. Zaprowadziła tam chłopaka i stanęła w
dość długiej kolejce. Facundo patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Zobaczysz, że to będzie jedna z
lepszych szarlotek jaką w życiu jadłeś – powiedziała, widząc
jego minę.
Kupiła dwa duże kawałki ciasta i
poszła do budki obok, w której sprzedawano kebaby. Poprosiła o
dwie łyżeczki. Chciała zapłacić kobiecie, jednak ta widząc
Facundo, uśmiechnęła się i powiedziała, że wystarczy jej
autograf chłopaka. Kilka minut później byli już w drodze na Trzy
stawy.
- A co z lodami? – zapytał nagle
Argentyńczyk.
- Kupimy po drodze.
Niecałą godzinę później siedzieli
na ławeczce w cieniu i jedli lody prosto z pojemnika.
- Twój chłopak nie będzie zły, że
mu Cię porwałem?
- Widzisz, mój wyimaginowany chłopak
jest bardzo tolerancyjny – roześmiała się i wytarła mu kącik
ust dłonią.
Emilia nawet nie wiedziała jak to się
stało, że zaczęła opowiadać Facundo o Maćku.
- To idiota – powiedział i przytulił
dziewczynę.
- A Ty, masz kogoś?
- W zeszłym roku rozstałem się z
dziewczyną. Nie daliśmy rady w związku na odległość –
wzruszył ramionami. – Ale teraz ona będzie grać w Polsce…
- Wrócicie do siebie?
- Pożyjemy, zobaczymy.
***
Przez turniej EIHC byłam tak zabiegana, że zupełnie zapomniałam o blogu. Bardzo Was za to przepraszam i obiecuję, że do kolejnego postaram się być bardziej regularna :D
Przy okazji, jeśli będziecie w połowie grudnia w Kato to wpadnijcie do małego Spodka na EIHC :D A jak już będziecie to koniecznie spróbujcie ciach w budce obok Supersamu xD ;*
No wreszcie taki ładny, ciekawy i długi rozdział <333 bardzo mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńFakuuuuu król ♥ super rozdział <'3 !
OdpowiedzUsuńoooo <3 Przecudowny rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńPozdroo ;**
Z całego serca zazdroszczę Emilce, że tak od razu złapała z Facu taki dobry kontakt. Ja sama jako osoba nieśmiała mam z tym problem, a gdy do gry wkraczają faceci to już w ogóle. Nie wiem czy ona ma tak zawsze przy nowo poznanych osobach, że jest na nie otwarta, czy tylko z siatkarzem tak się stało. Jeśli to ta druga opcja, no to oni są sobie pisani i nie ma zmiłuj! (to znaczy wiem, że i tak będą razem no ale wiesz xD)
OdpowiedzUsuńTo wspólne jedzenie lodów z pudełka było takie,,, klimatyczne? To złe słowo, ale ta czynność miała taki swój niepowtarzalny charakter, fajnie to wymyśliłaś :) Ciekawie zrobiło się na samym końcu. Ja na pewno bym tak od razu nie opowiadała o swoich zawodach miłosnych jak zrobiła to Emilka, ale już pisałam, ze jestem raczej nieśmiała. Zobaczymy co się stworzy z tą byłą dziewczyną Conte, bo widać, że on sam nie wyklucza powrotu, także pewnie będzie się działo :D
Zapraszam na kolejny ;* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/11/rozdzia-23.html
OdpowiedzUsuńhttp://sztrojkaa.blogspot.com/2015/11/mozesz-traktowac-mnie-jak-powietrze.html zapraszam :*
OdpowiedzUsuń