Maciek nie odezwał się do Emilii od
półfinałów. W tym czasie GKS zdobył Mistrzostwo Polski, a
reprezentacja zajęła 3 miejsce na Mistrzostwach Świata dywizji IA.
Sezon hokejowy się skończył i szatynka miała zdecydowanie zbyt
dużo czasu na rozmyślanie. Monika nie mogła już słuchać
ciągłego marudzenia. Niestety była na to skazana, bo w jej domu
akurat robiony był remont i żeby napisać pracę licencjacką w
terminie przeniosła się na dwa tygodnie do Emilii.
- Wiesz co jest najlepszym lekiem na
złamane serce? – zapytała pewnego wieczoru.
- Wódka?
- Nie! Nowa miłość – Monika
wyciągnęła przed siebie swój telefon i pokazała szatynce zdjęcie
jakiegoś chłopaka. – On byłby dla Ciebie idealny.
- Obecnie w moim życiu jest miejsce
tylko dla jednego mężczyzny, Pana Tadeusza.
- Ty przecież od kilku miesięcy nic
nie piłaś – zdziwiła się dziewczyna.
- I to był mój błąd! – wzięła
poduszkę i wtuliła w nią swoją twarz. - Czemu on mnie nie chce? –
zawyła.
Monika pokręciła głową i poprawiła
się w fotelu.
- Nie pomyślałaś, że może
stwierdził, że nic z tego nie wyjdzie?
- Mógłby mi chociaż to powiedzieć!
– krzyknęła Emilia, a łzy spływały jej po policzkach.
Przyjaciółka podała jej pudełko z
chusteczkami i przytuliła ją.
Ostatni semestr przed obroną minął w
ekspresowym tempie. Dziewczyny ani się obejrzały jak zaczęła się
sesja, a termin oddania pracy zbliżał się nieuchronnie. Nauka
pozwoliła Emilii oderwać myśli od hokeisty. Zasypiając dalej
miała przed oczami jego twarz, ale postanowiła sobie, że już
więcej przez niego nie będzie płakać. W redakcji poprosiła o
zmianę przydziału z hokeja na siatkówkę, przynajmniej w czasie
trwania sezonu przygotowawczego. Musiała się trochę namęczyć,
ale w końcu przekonała redaktora naczelnego, że wszystkim wyjdzie
to na dobre. Niestety w klubach trwał właśnie sezon ogórkowy, a
mecze reprezentacji już od ładnego miesiąca były obsadzone przez
dziennikarzy. Musiała więc liczyć na to, że któryś z jej
kolegów nagle zrezygnuje z wyjazdu. Miało to też swoje dobre
strony. Przez dużą ilość wolnego czasu udało jej się skończyć
pisać pracę licencjacką i oddać ją przed końcem czerwca. Do
obrony zostały jej dwa tygodnie, więc razem z przyjaciółmi z roku
postanowiła się trochę zabawić.
- To za obronę! – krzyknął
zdecydowanie zbyt głośno Tomek, jedyny chłopak z grupy Emilii.
- Żebyśmy mogli w końcu kopnąć w
dupę tę uczelnię! – zawtórowała mu Julia.
- No po magisterce – roześmiały się
pozostałe dziewczyny, które planowały kontynuować studia na tym
samym kierunku.
Monika co chwilę zmieniała muzykę na
swoim koncie na spotify.
- Specjalnie dla jedynej miłości
mojego życia. Emiiiiiiiiiiiiiilio, głuuuuupolu… - wypiła już
tyle dużo, że reszta musiała dobrze się wsłuchać żeby
zrozumieć o co jej chodzi.
Nagle z głośników zaczęło lecieć
„Rude”. Emilia pisnęła i pociągnęła ze sobą Tomka. Stanęli
na środku salonu i zaczęli pląsać zupełnie nie do rytmu. Mimo,
że tańczyli razem, ich ruchy nie trzymały się kupy. Dopiero pod
koniec zsynchronizowali się na tyle, że dziewczyny przestały się
histerycznie śmiać. Gdy piosenka się skończyła i zaczął lecieć
jakiś zdecydowanie zbyt wolny kawałek, chłopak stwierdził, że
zostanie Patrickiem Swayze i kazał Ems zrobić rozbieg. Niestety
wypity alkohol nie pozwolił zrobić im figury rodem z „Dirty
Dancing” i wylądowali na zimnych panelach. Szatynka z twarzą na
klatce piersiowej Tomka wybuchła śmiechem, aż łzy spłynęły po
jej policzkach.
- No dobra dzieciaki, chyba wystarczy
picia – powiedziała rozbawiona Kornelia.
Tydzień przed obroną przyszłych
PR’owców, nad Śląsk nadciągnęła fala upałów. W cieniu
termometry pokazywały ponad 30 stopni. Emilia próbowała nie
wychodzić z domu jeśli nie była do tego zmuszona. Bez przerwy
robiła sorbety w swojej maszynce do lodów, które przelewała do
opakowań i chowała w zamrażarce, by schłodzić je jeszcze
bardziej. Wyciągnęła jedno pudełko wypełnione po brzegi
truskawkowym sorbetem i postanowiła w końcu zacząć uczyć się do
jednego z najważniejszych egzaminów w jej życiu. Wydrukowała
notatki, wyciągnęła kolorowe zakreślacze i razem z lodami
usadowiła się na podłodze w salonie. Po kilku godzinach czytania
odpowiedzi na pytania do obrony, postanowiła sobie zrobić przerwę.
Otworzyła laptopa i zaczęła przeglądać portale sportowe.
Zaczytała się w artykuł o meczu drużyny Argentyny z reprezentacją
Polski B, który miał odbyć się następnego dnia w Katowicach.
Szybko weszła na stronę z biletami, jednak wszystkie były już
wykupione. Z westchnieniem zamknęła urządzenie i wróciła do
nauki. Nagle rozdzwonił się jej telefon. Stwierdziła, że nie
odbierze, ale coś tknęło ją żeby sprawdzić wyświetlacz.
Dzwonił jej redaktor naczelny.
- Słucham?
- Mam dla Ciebie propozycję nie do
odrzucenia – powiedział wyraźnie zadowolony z siebie mężczyzna.
- Siatkówka? – zapytała z wahaniem
Emilia.
- Oczywiście.
Wyraźnie się ożywiła. Miała
nadzieję, że zostanie wysłana na mecz do Spodka.
- Za dwa dni w Katowicach…
- Za dwa? A nie jutro? – spytała
lekko skołowana.
- Jutro grają reprezentacje, a Ty
pojedziesz na turniej plażówki.
Szatynka jęknęła, ustaliła
szczegóły i rozłączyła się. Szczęście zdecydowanie jej nie
sprzyjało.
***
Miały być dwa rozdziały w tygodniu, ale ten tydzień tak szybko mi minął, że nim się obejrzałam był już piątek i zaczynała się 2 runda Pucharu Kontynentalnego hokeistów. Ale mam dla Was dobrą wiadomość. W następnym rozdziale pojawi się w końcu jakiś siatkarz! :D
***
Miały być dwa rozdziały w tygodniu, ale ten tydzień tak szybko mi minął, że nim się obejrzałam był już piątek i zaczynała się 2 runda Pucharu Kontynentalnego hokeistów. Ale mam dla Was dobrą wiadomość. W następnym rozdziale pojawi się w końcu jakiś siatkarz! :D