Emilia
weszła do łazienki w domu swojej przyjaciółki Moniki. Ta siedząc na desce
klozetowej, prostowała swoje długie, pofarbowane na rudo włosy. Przerwała na
chwilę i popatrzyła z nieukrywaną ciekawością na dziewczynę.
- Powiesz mi
w końcu z kim idziesz na tę randkę?
- Dowiesz
się w swoim czasie – odpowiedziała Em i uśmiechnęła się do niej tajemniczo.
Monika kiedy
skończyła, odłożyła prostownicę i przeczesała włosy palcami. Wyciągnęła z
szafki kosmetyczkę i zaczęła się malować.
- Ten idiota
sobie myśli, że jest kimś, bo podpisał kontrakt z GKSem – powiedziała nagle.
Emilia przez
chwilę milczała, bo nie wiedziała o kim mówi jej przyjaciółka. Jednak po chwili
zrozumiała, że chodzi jej o Maćka. Ich ojcowie pracowali razem w korporacji i
czasami spotykali się poza pracą. Monika nawet kiedyś dostała numer do chłopaka
żeby przeprowadzić z nim wywiad. Wysłała mu pytania, ale on nigdy jej na nie
nie odpowiedział. Od tamtej pory przy każdej możliwej okazji obrażała go i
próbowała wybić Ems z głowy.
- Jego brat ma już doktorat! A on? Nawet nie
studiuje! – ciągnęła dalej.
Emilia wcale
nie była pewna, czy jego brat jest aż tak dobrze wykształcony. Ba! Nawet nie
była pewna, czy ma on brata. Z rozmów z chłopakiem wynikało, że ma tylko
starszą siostrę. Jednak nic nie powiedziała na ten temat, bo jej przyjaciółka
często koloryzowała rzeczywistość. Czasami zastanawiała się po co Monika to
robi, ale później stwierdzała, że to nie zmienia faktu, że i tak świetnie się z
nią dogaduje.
- Dobra,
zbieram się – uśmiechnęła się do przyjaciółki i wyszła z łazienki. – Życz mi
szczęścia! – krzyknęła, zamykając za sobą drzwi.
Z
wynajmowanego mieszkania Emilia miała kawałeczek pod Spodek, dlatego sporo
przed umówioną godziną krążyła już pod halą. Miała nadzieję, że Maciek
przyjdzie szybciej, bo jej lakier na paznokciach mógł nie wytrzymać zbyt długo.
Z nerwów skubała skórki i drapała po płytce. Na szczęście chwilę po jej
przyjściu usłyszała za sobą rozbawiony głos.
- Dziewczyny
zazwyczaj się spóźniają.
Emilia
odwróciła się do niego ze śmiechem. Chłopak nie pozwolił jej jednak nic na to
odpowiedzieć, składając lekki pocałunek na jej ustach. Z wrażenia nie mogła nic
z siebie wyksztusić tylko uśmiechała się
głupkowato. Maciek zabrał ją do Sky Baru na drinka. Tradycyjnie zamówiła Sex on
the Beach, a hokeista, whisky z colą. Kiedy kelner postawił drinki na stoliku,
chłopak wymownie spojrzał na wysoką szklankę stojącą przed szatynką.
- Rozumiem,
że nazwa tego drinka mówi wszystko o Twoich preferencjach…
- Oczywiście
– odparła Emilia ze śmiechem. – Uwielbiam robić różne rzeczy na plaży…
Po alkoholu napięcie szybko opuściło
dziewczynę. Rozmawiali ze sobą kilka godzin. Nagle chłopak wstał i podał rękę
Emilii.
- Chodź,
idziemy się przejść.
Ona
niechętnie wstała i złapała jego dłoń.
- Dokąd mnie
ciągniesz?- zapytała ze śmiechem gdy tylko wyszli z Altusa.
- Na mały
spacer – uśmiechnął się z błyskiem w oku.
Przeszli
przez park koło Muzeum Śląskiego, cały czas trzymając się za ręce. Nagle Maciek
puścił ją, stanął przed nią i pocałował.
Jego usta delikatnie muskały jej. Dziewczyna niewiele myśląc wplotła palce w
jego włosy i przyciągnęła do siebie, pogłębiając pocałunek. Czuła jego
oszałamiający zapach, przez który traciła zmysły. Delikatnie przejechała
językiem po jego wargach.
- Wczoraj,
gdy tylko Cię zobaczyłem miałem ochotę to zrobić – mruknął między pocałunkami.
Emilia i
Maciek stali pod blokiem dziewczyny. Było już grubo po północy.
- Wejdziesz
na… herbatę? – zapytała szatynka i przygryzła wargę.
- Wolałbym
na coś innego – powiedział ze śmiechem.
Emilia
uderzyła go w ramię, śmiejąc się i powtarzając, że jest zboczeńcem.
- Po
półfinałach chętnie przyjdę na herbatę.
- Mam
nadzieję, że szybko to zakończycie.
- Ja też –
powiedział i pocałował ją na dobranoc.
Dziewczyna
drżącymi rękoma otworzyła drzwi, a potem poszła do windy. Jazda na samą górę
dziesięciopiętrowca zajęła jej chwilę. Przez całą drogę stukała coś w swoim
telefonie i gdy tylko wysiadła i odzyskała zasięg, wysłała sms’a do Moniki, że
właśnie wróciła. Przyjaciółka już po godzinie od rozpoczęcia randki zaczęła
wypisywać do niej i dzwonić. Jednak Emilia nie zwracała na to uwagi, bo zbyt
dobrze się bawiła. Wolała jednak uspokoić Monikę, która w ostatnich wysłanych
sms’ach pisała, że zaraz dzwoni na policję.
- Idiotko,
myślałam, że jesteś już martwa! – krzyknęła Monika, gdy tylko szatynka odebrała
telefon.
- Spokojnie,
spokojnie .
- Co Ty
sobie wyobrażasz? Idziesz sobie z jakimś nieznajomym, nie odbierasz…
-
Zachowujesz się gorzej niż moja mama – powiedziała Emilia ze śmiechem. – A poza
tym nie byłam z nieznajomym.
- Byłaś z
Kubą? Od dawna mówiłam, że do siebie pasujecie.
- Z Maćkiem.
- Co?
Czekaj, z kim?
- Z Maćkiem,
tym Maćkiem.
- Czy Ciebie
już do reszty popierdoliło?! – zaczęła drzeć się Monika.
Emilia
musiała aż odstawić telefon od ucha, bo przyjaciółka krzyczała tak głośno, że
bębenki szatynki mogły tego nie wytrzymać. Ze złością opadła na poduszki i
powiedziała, że pogadają jutro. Miała nadzieję, że przez noc Monika się trochę
uspokoi i może w końcu da spokój Maćkowi. Maćkowi, w którym powoli zaczęła się
zakochiwać. ***
Dla wszystkich, którzy czekają na pojawienie się siatkarzy, musicie uzbroić się w cierpliwość. Mam nadzieję, że nawet bez nich zaciekawi Was historia Ems.
Jeśli uraziłam Was jakoś użytymi przekleństwami, to najmocniej przepraszam! :D
Do następnego ;*